Hej!
Ostatnio dużo się działo w moim życiu. Prócz prowadzenia działalności, robienia doktoratu ( który jakby nie patrzeć stoi pod znakiem zapytania) poprzez to, że ciągle mnie coś łapie- od zwykłego kataru który pewnie wiecie, że potrafi utrudniać życie, poprzez grypsko z którym przez trzy tygodnie nie mogłam się uporać, do problemów z serduchem ( nie, nie, nie tu nie chodzi o miłości ;) !).
O miesiąca jestem także na diecie wykluczającej produkty, które na dobrą sprawę pewni lekarze już dawno, dawno temu powinni mi powiedzieć, że jeść nie powinnam ( a może człowiek, nie będący lekarzem- ja- sam powinien porobić sobie badania i dojść do tego?). Początki były ciężkie..., ale... w sumie te miesiąc zleciał bardzo szybko, a waga pokazała piękne -12 kg (JUPI!). Warto było wprowadzić, te jak się okazuje, zdrowe dla mnie nawyki niejedzenia produktów które większość ludzi może jeść, często w ilościach ogromnych.
Teraz o powodzie dla których nie będzie dziś zdjęć...mianowicie, jak wszystko się wali, to wszystko.. padł mi w komputerze system. Jako pospolita blondynka nie miałam kopii zapasowej i tak poszły zdjęcia, praca i inne rzeczy które pewnie większość z Was ma na komp.
I tak to w trzech akapitach streściłam Wam moje pierwsze trzy miesiące tego roku. Oby od teraz było tylko lepiej, czego życzę nie tylko sama sobie (czasami trzeba), ale także i Wam!
Już niedługo (czytaj: jak zrobię zdjęcia) wstawię wpis nowy.
Miłego weekendu.
Kasia
Kasiu...cieszę się, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ze zdrówkiem już wszystko w porządku...a doktoratem się nie martw ...przecież nie ucieknie ;)
Najważniejsze,że wszystko się powolutku poukładał...weny twórczej Ci życzę :)
Uściski słoneczne:)
Kasiu, fajnie, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt :)
Pozdrawiam gorąco :)