Mysz operacyjna

Witam w niedzielny poranek. Mama już po operacji, ba już nawet jest w domu i... wzięła się za krzyżykowanie. Tak więc chyba nie muszę wspominać, że operacja jak najbardziej się udała
Ja wróciłam do siebie w środowe popołudnie. Niestety nawał pracy na uczelni sprawił, że zajrzeć tu nie mogłam. Wczoraj popełniłam kilka decoupage, jednakże jeszcze muszę dokończyć więc pokaże w kolejnym poście.
W nocy przed wyjazdem w rodzinne strony, podczas rozmyślań o mamie, o operacji  w ogóle o całokształcie zwanym życiem (filozofować tu nie będę ;) ) stwierdziłam, że muszę cosik zrobić. Zająć czymś ręce, chciałam także by było to coś dla mamy ;) do szpitala. Coś co wywoła uśmiech.  w taki oto sposób siadłam do maszyny (swoja drogą odkąd ją dostałam coraz bardziej ciągnie mnie w jej kierunku niż do krzyżyków itp- a prace na skończenie czekają ;/ ). Tak oto powstała Mysz operacyjna. Jak to nazwała ją moja sąsiadka nadając całemu mojmu wyjazdowi w rodzinne strony taki własnie kryptonim - hihi, co ta tv i książki z nas robią ;)
A oto owa Mysz





Wczoraj pod wieczór popełniłam jeszcze 2 chleby kukurydziane z maaaasą ziaren dyni, słonecznika, siemienia lnianego, oraz sezamu, oraz również 2 sztuki focaccii z rozmarynem ;) do jednej przed włożeniem do piekarnika dołożyłam jeszcze oliwki ;)





Miłej i słonecznej niedzieli,
Kasia



P.S jeszcze 4 dni konkursu ;)

Komentarze