Święto chleba- chleb z samych ziaren

Na wielu kulinarnych blogach dziś piecze się chleb. Ja po raz pierwszy trafiłam w Święto Chleba i także postanowiłam dziś nie tylko upiec, ale także pokazać Wam co upiekłam.
Jakiś czas temu w piekarni w rodzinnych stronach do której jak tylko jadę do rodziców zaglądam pojawił się chleb bez mąki- za to z samych ziaren. Gdyby nie to, że jego cena wydawała mi się wyrwana z kosmosu (około 20 zł za kg) to może i bym go kupiła.... może. Postanowiłam jednak, że skoro sama od prawie dwóch lat ( jak ten czas szybko leci!!) piekę chleby na zakwasie ...co jeszcze te dwa lata temu wydawało mi się niemożliwe, że mój chleb na zakwasie wyrośnie.. To czemu nie zrobić i takiego z samych ziaren? Przeszukałam połowę chyba internetu jednak chciałam użyć w większości innych czy też więcej nasion, dodać śliwki... Bardzo jednak spodobał mi się przepis na Jadłonomii - to z niego wzięłam "bazę". Reszta była w mojej głowie ;)
Zabrałam się więc do pracy. Wzięłam moje ulubione ziarna i dodatki które wydawało mi się będą pasować, a były to:

- ok.2,5-3 szklanki nasion słonecznika
- około 1 szklanki pestek dyni
- 1 szklanka siemienia lnianego
- opakowanie (300 g) płatków górskich
- 10 śliwek suszonych
- 3/4 szklanki żurawiny
- 6 dużych łyżek  błonnika
- 3 łyżki nasion szałwii hiszpańskiej- nasiona  chia

Wymieszałam to wszystko w dużej misce dodając:
- 0.5 małej łyżeczki soli
- 2 łyżki oleju ( ja dałam olej ryżowy)
- 0,5 łyżki miodu
- 2,5 -3 szklanek ciepłej wody

Po wymieszaniu wszystkiego razem przenosiłam do wyłożonych papierem do pieczenia blaszek (wyszły mi 2 keksówki). Odstawiłam na kilka minut aż nasiona "pochłoną" wodę. Wstawiłam do piekarnika nastawionego na 200 stopni. Piekłam do suchego patyczka - troszkę ponad godzinkę. Uwaga: nie krójcie od razu bo ciepłe strasznie się rozpada ;)  ;) ;) po wystygnięciu można kroić nawet bardzo cienkie kromki.




Mam nadzieję, że będzie Wam smakować.


Ściskam,
Kasia

Komentarze

  1. Wygląda ciekawie....smakuje pewnie też sądząc po dodatkach:) A jak ze świeżością?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam go w piątek... jeden dałam sąsiadce...a drugi u mnie jest jeszcze nie dokończony.. cały czas jest wilgotny (jakby dopiero wystygł) więc chyba dobrze ...pierwszy raz robiłam :)

      Usuń
  2. Bardzo się zainteresowałam tym przepisem. Może się kiedyś skuszę, bo wygląda apetycznie :-)
    Zapraszam też do siebie - http://marilles-crochet.blogspot.com/
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz