Róże w wazonie cz.II

U mnie choroba goni chorobę. Nie będę już obiecywać częstszych wpisów bo życie wybiera samo. Jednakże się postaram. Podczas chorobowych posiedzeń skończyłam obraz który pokazywałam Wam już daaaawno temu (Link TU ) prosząc o motywację. W końcu i ona nadeszła. Choć nie wiem czy to motywacja czy raczej chęć spełnienia swoich noworocznych postanowień. Obraz nieoprawiony (czekam na ramy) wygląda tak



Informacje skąd obraz znajdziecie w poprzednim wpisie. Powiem szczerze, że po raz pierwszy wyszywałam taką wełną...a właściwie wełnianą muliną.... i chyba kolejny raz nie dam się na to nabrać. Choć nie powiem...na żywo ten obraz ma to COŚ.
Jak tylko oprawię pokaże Wam znów w kolejnym wpisie. Teraz zabieram się do tajnego, ponad metrowego projektu ( tu to się na robię, że hoho), ale na razie więcej nie zdradzę prócz tego, że obraz pochodzi z kolekcji Heaven Earth Designs. Pracy przede mną dużo, ale już widzę, że warto :).


Całuje,
Kasia

Komentarze

  1. Kasiu...dla mnie to jest , nie do pojęcia,że mozna stworzyć taką rzecz !!!
    To jest olbrzymi,pracochłonna i wymagająca praca, jestem pełna podziwu dla ciebie !
    Ja ze swoimi "duperelkami" wymiękam przy Tobie:) Mistrzyni i tyle :D
    ps.posłałam maila

    Ściskam mocno
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Obraz piękny, wart poświęconego czasu. Muliną wełnianą jeszcze nie haftowałam, przyznam się, że nie miałam pojęcia, że takowa istnieje :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia...no powiem Ci, że po prostu cudo....ależ Ty masz dziewczyno cierpliwość:D
    Piękny ten obraz.
    Też nie wiedziałam o wełnianej mulinie:)))
    Trzymaj się tam cieplutko i goń te choróbska:)
    Buziory
    Ana

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz